| Źródło: polsat
Odesłały go trzy szpitale, zmarł 20 minut po przyjęciu...
Do Świdnicy, do Dzierżoniowa, do Wałbrzycha...
Jak informuje Polsat News: 80-letni pan Jan z Bielawy przez 7 godzin czekał w karetce z udarem mózgu. W tym czasie był wożony od szpitala do szpitala. Najpierw do Świdnicy, następnie Dzierżoniowa, Wałbrzycha i ponownie do Dzierżoniowa. Tam po 20 minutach od przyjęcia pan Jan niestety zmarł. Rodzina zapowiada skargę do rzecznika praw pacjenta oraz pozwy do sądu.
Do zdarzeń zakończonych tragedią doszło w niedzielę 15 listopada. Starszy mężczyzna, do tego dnia samodzielny i w dobrym stanie zdrowia, źle się poczuł, objawy wskazywały na udar mózgu. Wnuczka wezwała pogotowie. Przyjechało, zabrało. Do tej pory wszystko przebiegało tak, jak powinno, ale potem rodzina nie mogła się już dodzwonić, żeby sprawdzić, co dalej dzieje się z panem Janem.
Jak ustalili dziennikarze Polsat News, szpital "Latawiec" w Świdnicy, do którego przyjechał ambulans, wykonał choremu test na koronawirusa, ale go nie przyjęto - odesłano do szpitala w Dzierżoniowie. Czas uciekał, podczas udaru kluczowe są pierwsze 4 godziny, ale i w Dzierżoniowie seniora nie przyjęto - i wysłano w długą drogę do Wałbrzycha. Jak mówi rodzina, temperaturę miał w normie, a ratownicy w karetce stwierdzili, że to udar.
Po 20 minutach
- Na karcie napisano, że nie mają miejsc i wysyłają go do "covidowego" powiatowego szpitala, a naszym "covidowym" jest Dzierżoniów. Ale w Dzierżoniowie nie ma neurologa, więc Dzierżoniów go odesłał. Z Wałbrzycha nie ma żadnej informacji, co tam się działo. Jak dzwoniłam na pogotowie, to pani na izbie przyjęć mówiła: "No jakaś karetka przyjechała z kimś, ale odesłali ją z powrotem - mówiła w załączonym materiale filmowym wnuczka zmarłego.
I karetka wyruszyła z powrotem do Dzierżoniowa - kolejne 35 kilometrów. Tam ostatecznie przyjęto pana Jana, jednak po 7 godzinach podróży był on już w bardzo ciężkim stanie. Na szpitalnym oddziale zmarł po 20 minutach. W dzień przed pogrzebem rodzina dowiedziała się, że test zrobiony w szpitalu w Świdnicy potwierdził zakażenie koronawirusem.
Szpital w Dzierżoniowie odmówił dziennikarzom komentarza zasłaniając się tajemnicą lekarską. Rodzina zmarłego zapowiada skierowanie sprawy do rzecznika praw pacjenta i do sądu. Jak komentuje dla Polsat News radca prawny Małgorzata Hudziak, najbardziej zawinił pierwszy szpital, który odmówił przyjęcia pacjenta w stanie zagrażającym jego życiu spowodowanym udarem, czyli szpital powiatowy w Dzierżoniowie. - Pacjent ma prawo do udzielenia tych świadczeń natychmiast i stan epidemii nie może wyłączać odpowiedzialności szpitali - mówi prawniczka.
Opr. MS
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj