| Źródło: wałbrzych dla was
Poraniony pies, przerażona 8-latka. Policja ustala szczegóły
Wałbrzyska policja ustala szczegóły dotyczące zdarzenia, do którego doszło w niedzielny wieczór w Śródmieściu. Dziś, 10 grudnia, zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na policję złożył mężczyzna, który wczorajszego wieczoru miał pod opieką córkę i jej koleżankę, dziewczęta w wieku ok. 8 lat. Wałbrzyszanin złożył wyjaśnienia.
Policja poszukuje osoby, która miała w chwili zdarzenia pod opieką 1,5-rocznego psa rasy prawdopodobnie amstaff. Pies ten szedł chodnikiem z młodym człowiekiem około 18 - 20 lat, oraz dwoma osobami towarzyszącymi. Zwierzę prowadzone było na smyczy i nie miało założonego kagańca. - Apelujemy do młodego człowieka, który w chwili zdarzenia opiekował się psem, by zgłosił się na Komisariat nr II celem przesłuchania, byśmy mieli pełny obraz sytuacji, która wydarzyła się w niedzielny wieczór - mówi Marcin Świeży, oficer prasowy KMP w Wałbrzychu. Policji zależy także na ustaleniu szczegółów dotyczących psa: jakiej jest rasy, czy należy ona do ras niebezpiecznych oraz czy był szczepiony.
Jak wynika z relacji ojca dziewczynki, zostali oni zaatakowani przez psa bez powodu tuż przy bramie wejściowej do budynku w okolicy skrzyżowania ul. Zajączka z Limanowskiego. Dziewczynka została pochwycona za rękę, przewrócona i ciągnięta za rękę po chodniku, a pies mimo prób subordynacji go przez chłopaka, który miał go pod opieką, nie wypuszczał ręki dziecka z uścisku. Nie reagował na komendy, ani próby odciągnięcia go od dziecka. Choć dziewczynka miała na sobie grubą puchową kurtkę, to na jej ręce pozostały ślady kłów, jednak na szczęście obyło się bez przerwania skóry.
Zaskoczony sytuacją ojciec dziewczynki próbował odciągać psa i zgodnie ze swoją relacją wyciągnął z kieszeni to, co miał akurat pod ręką. Był to scyzoryk. Mężczyzna uderzył psa przedmiotem w głowę, jednak ściśnięte szczęki nadal trzymały rękę jego dziecka. Wówczas miał uderzyć drugi raz i tym razem zwierzę ustąpiło i wypuściło dziecko. Trójka młodych ludzi, która szła z psem uciekła, a mężczyzna zabrał córkę do szpitala.
Co ciekawe, obrońcy praw zwierząt jeszcze przed wstępnym rozpoznaniem sprawy wywołali w sieci burzę wrzucając do mediów społecznościowych zdjęcie pokrwawionego psa i obietnicę nagrody za ustalenie sprawcy, który miał uderzyć zwierzę butelką po piwie. Apelujemy zatem o stonowanie emocji do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności tego wydarzenia.
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj