Ktoś zagląda kobietom w marketach pod spódnice i nagrywa filmiki...
Co sieci na to?
Takie filmiki, ze sklepów największych polskich sieci handlowych, publikowane są potem w mającym dużo odbiorców pornograficznym serwisie internetowym xHamster. Na niektórych nagraniach bez problemu można rozpoznać podglądane kobiety, gdyż są widoczne również ich twarze. Przedstawiciele sklepów chowają głowę w piasek i mówią, że są bezradni wobec tego procederu. Serwis xHamster odpowiada, że wszystko jest w porządku, a policja w rozmowie z Wirtualną Polską oświadcza, że zajmie się sprawą, jeśli tylko dostanie takie zgłoszenie. Jak jednak kobiety mają się zgłosić, skoro nie wiedzą, że są poszkodowane?
Do redakcji WP dotarły linki do kilkudziesięciu takich filmików opublikowanych tylko przez dwóch użytkowników tej strony. Widać na nich, jak ktoś za pomocą ukrytej kamery zagląda kobietom pod spódnice. To zjawisko zwane upskirt. Kupujące niczego nie są świadome. Na filmikach widać najpopularniejsze polskie sklepy – Biedronkę, Tesco, Auchan, Carrefour czy Lidl. Nie ulega wątpliwości, że filmiki są robione na terenie Polski. Świadczą o tym widoczne na nagraniach napisy i charakterystyczny wystrój sklepów.
Pierwsze kilkuminutowe filmiki pojawiły się w serwisie xHamster przed rokiem, ostatni, pochodzący z Auchan, zaledwie kilka dni temu. Każdy z nich, jak wynika z liczników umieszczonych na stronie, gromadzi wielotysięczną widownię. Tylko ostatni, opublikowany tydzień temu, zobaczyło już blisko 2 tys. internautów. Wirtualna Polska zażądała od przedstawicieli sieci handlowych komentarza w tej sprawie i zapytała ich, co zamierzają zrobić, żeby uchronić swoje klientki w przyszłości. Po ponagleniach dziennikarza WP zareagowały tylko Biedronka i Auchan:
- Nie otrzymaliśmy do tej pory żadnych zgłoszeń od naszych klientów w temacie, o który Pan pyta – odpowiedziało biuro prasowe właściciela sklepów Biedronka.
Pomoc ofiarom deklaruje Dorota Patejko z polskiej centrali Auchan:
- Nie jesteśmy w stanie uchronić naszych klientów przed tego typu "chorymi" zachowaniami osób kompletnie nieodpowiedzialnych. Jeśli taka sytuacja zostanie przez nas zauważona, to na pewno ochrona podejmie interwencję i zgłosi taki fakt na policję. Jeśli klientka zgłosi taki fakt do nas, wtedy również ochrona wezwie policję i zabezpieczy nagrania z systemu telewizji przemysłowej.
Co sklepy mogą zrobić więcej? Oczywiście baczniej przeglądać monitoring ze swoich sklepów. Tym bardziej, że jeśli do takiej sytuacji doszło na terenie ich placówki, to może być ona uznana za współwinną.
Serwis porno: wszystko jest w porządku...
Dziennikarze Wirtualnej Polski skontaktowali się również z samym serwisem, którego właścicielem jest cypryjska firma. Dostali stamtąd odpowiedź, że z ich punktu widzenia wszystko jest w porządku. Przedstawiciele serwisu wskazują na jeden z punktów "Warunków korzystania z usługi" na ich stronie. Mówi on, że "użytkownicy muszą potwierdzić i zagwarantować, że mają pisemną zgodę każdej możliwej do zidentyfikowania osoby w publikacji na wykorzystanie wizerunku". Dalej jednak stwierdza: Oczywiście, pomimo tych wysiłków i zasad xHamster, na stronę czasami trafiają nieodpowiednie treści. Zawsze jednak przestrzegamy naszych zobowiązań prawnych i współpracujemy z organami ścigania i posiadaczami praw na całym świecie w celu zwalczania nadużyć i ścigania tych, którzy używają strony internetowej do nieuprawnionych celów.
Czy w tym wypadku użytkownicy, którzy umieścili na stronie filmiki, mieli pisemną zgodę nagranych osób? Należy w to wątpić. Po pierwsze, wskazuje na to sam charakter tych nagrań, po drugie, jak powszechnie wiadomo, polscy internauci nie słyną z uważnej lektury regulaminów stron z których korzystają. Tym bardziej, że po kliknięciu w link „Warunki korzystania z serwisu” użytkownik jest przekierowywany na stronę w języku angielskim.
Policja: zajmiemy się tym, jak dostaniemy zgłoszenie
Jak pisze WP, z odpowiedzi Komendy Głównej Policji wynika, że nie wiadomo, czy takie sprawy już do organów ścigania trafiały. Policja apeluje, by zwracać większą uwagę w sklepie, czy ktoś nie próbuje nas nagrywać lub podglądać. Nie potrafi jednak powiedzieć, czy sprawy związane z upskirtem w polskich sklepach były zgłaszane. Tymczasem klientki tych sklepów nie mają po prostu pojęcia, że filmiki, na których są widoczne i niekiedy rozpoznawalne, krążą w internecie.
- Na rynku są dostępne urządzenia o niewielkich gabarytach, rejestrujące wizję i dźwięk, za naprawdę niewielkie pieniądze: od około kilkudziesięciu, 100 zł, do 200, 300 zł. Ich jakość jest wątpliwa, lecz wystarczająca do nagrania kilkuminutowego filmiku. Obiektyw kamerki może być ukryty w torbie, bucie – możliwości jest bardzo wiele, w zależnością od fantazji i potrzeb - wyjaśnia były funkcjonariusz organów ścigania, a obecnie prywatny detektyw Paweł Aleksandrowicz z poznańskiego biura Arcano.
Sprawcy, jak mówi, wykorzystują nieuwagę osób zajętych w tym czasie zakupami, poza tym, że w miejscach zatłoczonych ofiary bardziej zwracają uwagę na torebkę, czy portfel z pieniędzmi. - Do głowy im nie przychodzi, że mogą zostać bohaterami takich filmików. Nieświadomość dotyczy zresztą zarówno potencjalnych poszkodowanych, jak i ochrony - podsumowuje Aleksandrowicz.
Jeszcze jeden powód, żeby podczas świątecznych zakupów zwracać baczną uwagę na to, kto do nas się zbliża i co robi, zwłaszcza, że kamera może być na przykład w jego koszyku między zakupami.
Wirtualna Polska, opr. MS
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj