Moje dziecko wyrzucono z autobusu! Tymczasem...
Wyrzucony przez plecak
Młody wałbrzyszanin wrócił w poniedziałek, 7 września, ze szkoły z Podzamcza spóźniony ponad pół godziny. Opowiedział mamie, że spotkała go przykrość - konduktorka w autobusie linii A z uwagi na tłok nakazała mu opuścić pojazd. Jako powód wyrzucenia miała podać informację o dużym plecaku dziecka. Mama, jak nietrudno sobie wyobrazić, nie przyjęła tej opowieści ze spokojną rezygnacją. - Czas ucieka, a jego nie ma - dzwonię - niedługo będzie. Wreszcie przed chwilą przybył o 15.10 i na pytanie, czemu tak późno odpowiada: Pani kontrolerka wyrzuciła go na następnym przystanku z autobusu (A), bo było za dużo osób, a on zajmuje tyle miejsca, co dwie osoby, bo ma PLECAK szkolny. Nosa kuwa mać serio? Zarządu Dróg Komunikacji i Utrzymania Miasta, to teraz dzieci będziecie wyrzucać z autobusów? - pytała w mediach społecznościowych kobieta i odznaczyła w poście wałbrzyską instytucję.
Złe wieści rozeszły się z prędkością światła. Wszyscy uwierzyli, że w Wałbrzychu z autobusu można wylecieć za plecak. Hejterzy przyjęli informację za pewnik, wszak ostatnio w Jeleniej Górze... wiadomo... Policja i hulajnoga. Publiczne biczowanie wałbrzyskiej komunikacji, konduktorów i ZDKiUM naraziło na szwank ich wizerunek.
- Potraktowaliśmy tę informację z całą powagą. Nocą z wtorku na środę nasi mechanicy przerwali naprawy po to, by wymontować dyski z nagraniami monitoringu z kilku autobusów. Dyspozytor zgrywał je na dysk i szukano na nagraniach opisywanej sytuacji. W wyjaśnienie sprawy zaangażowane było kilka osób - wyjaśnia Mariusz Kacała, koordynujący pracę konduktorów kierownik Działu Kontroli Komunikacji Zbiorowej ZDKiUM w Wałbrzychu.
Podczas pracowitej nocy znaleziono ostatecznie nagranie, na którym około 10-letni chłopiec jedzie autobusem linii A ze swoim dużym plecakiem. W porównaniu z sytuacją opisaną przez jego mamę w sieci sporo się jednak nie zgadzało. Po pierwsze, autobus nie był wcale zatłoczony. Po drugie, nie było w nim wcale konduktorki (miała tego dnia służbowe spotkanie). I po trzecie, nikt nie polecił chłopcu wysiadać przed końcem jego planowej podróży. Dziecko usiadło na siedzeniu, zdjęło plecak i oglądało coś w telefonie, po czym wysiadło z autobusu przez nikogo nie niepokojone.
Elżbieta Węgrzyn
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj