Wprawdzie rząd obniżył wiek emerytalny, ale wcale nie marzy o tym, żeby kobiety przechodziły na emeryturę w wieku 60., a mężczyźni 65. lat. Dlatego chce nagradzać tych, którzy zdecydują się dłużej zostać na rynku pracy. Osoby, które będą pracowały przez dwa lata mimo osiągnięcia wieku emerytalnego mogą liczyć na dodatkowe 10 tys. zł
Kuszenie emerytów. Dlaczego warto trochę odłożyć emeryturę?
Oczywiście, te pieniądze nie są po to, żeby uhonorować ludzi aktywnych zawodowo, ale są skutkiem tego, że w budżecie nie wystarcza pieniędzy na te wcześniejsze emerytury, które przecież staną się faktem dopiero w ostatnim kwartale tego roku. Rząd od samego początku prac nad prezydencką inicjatywą zastanawia się, jak ograniczyć jej koszty, które już w pierwszych latach pogłębią deficyt budżetowy o kilkanaście miliardów złotych. Aby ten deficyt zmniejszyć; co będzie możliwe tylko wtedy, gdy nie wszyscy uprawnieni gremialnie przejdą na emeryturę, w resortach rozwoju i finansów jest analizowana możliwość wypłaty dodatkowych świadczeń dla osób, które pozostałyby na rynku pracy.
Ministrowie chcieliby, aby osoby, które przez dwa lata od osiągnięcia uprawnień emerytalnych pozostały na rynku pracy otrzymały jednorazowo 10 tys. zł. Za każdy kolejny rok pracy dłużej taka osoba dostawałaby kolejne 5 tys. zł. Ten pomysł mógłby wejść w życie razem z obniżeniem wieku emerytalnego, czyli od 1 października tego roku. Wkrótce pomysł będzie konsultowany z ZUS i resortem pracy.
Prace nad tym rozwiązaniem ciągle trwają i ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Uważamy jednak wypłata gotówki byłaby zachętą do pozostania na rynku pracy, zwłaszcza dla osób o najniższych kwalifikacjach i zarobkach oraz dla kobiet- twierdzą przedstawiciele resortu finansów. Autorzy pomysłu spodziewają się, że może on zachęcić do dalszej pracy 10-15 % potencjalnych emerytów, a to już byłyby realne oszczędności. Tym bardziej, że budżet jest napięty. Deficyt sięga 3 % PKB, a spodziewane miliardy złotych z uszczelnienia podatków nie płyną tak szerokim strumieniem, jakby sobie tego życzył rząd. Tymczasem koszt obniżenia wieku emerytalnego tylko w przyszłym roku resort finansów szacuje na ok.10 mld zł.
10 tys. zł to sporo, ale czy przyniesie spodziewane efekty, trudno przewidzieć. Ze statystyk ZUS wynika, że ok. 83 % osób natychmiast po osiągnięciu wieku emerytalnego składa wniosek o to świadczenie, a 11 % robi to w ciągu pierwszego roku od nabycia uprawnień. Tylko ok. 6 % osób odkłada tę decyzję na dłużej niż rok. Niższy wiek emerytalny, który wchodzi w życie od 1 października, umożliwi dodatkowo ponad 330 tys. osób otrzymanie statusu emerytów. W sumie w 2017 r. do ZUS może wpłynąć nawet 550 tys. wniosków o przyznanie emerytury. W przyszłym roku niższy wiek emerytalny to kolejne 150 tys. osób (oprócz tych, które w obecnym systemie przeszłyby na emeryturę).
Eksperci mają spore wątpliwości, czy takie zachęty zdołają zatrzymać Kowalskiego na rynku pracy na dłużej. To zaś oraz wydłużająca się przewidywana długość naszego życia nie rozwiązuje problemu. Możliwość połączenia emerytury i pracy zachęca, żeby o emeryturę występować jak najwcześniej. Jeśli dodać do tego nieustanne zmiany w zasadach przechodzenia na emeryturę i samym kształcie systemu emerytalnego, trudno się dziwić, że ludzie nie mają zaufania do stabilności tego systemu. Każdy ma prawo spodziewać się diametralnych zmian nawet w bardzo krótkim czasie- uważa Joanna Tyrowicz, ekonomistka z WNE UW.
W ubiegłym roku ZUS przeprowadził przegląd systemu emerytalnego. Na podstawie niektórych rekomendacji będą przygotowane zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych, w tym likwidacja OFE oraz przeniesienie 25 % aktywów z funduszy emerytalnych do FRD, a reszty tych aktywów do instytucji, które dopiero zostaną utworzone po to, żeby w imieniu ubezpieczonych zarządzały pieniędzmi do osiągnięcia wieku emerytalnego przez ich właścicieli. Jest też projekt stworzenia pracowniczych i indywidualnych programów emerytalnych.
Są też inne plany ograniczenia kosztów obniżki wieku emerytalnego dla finansów publicznych np. przez ograniczenie możliwości dorabiania na emeryturze. Inna rekomendacja zakłada, że ubezpieczony, gdy osiągnie wiek emerytalny będzie musiał się zdecydować, czy chce nadal pracować, czy przejść na emeryturę. Decyzję o przejściu na emeryturę można będzie podjąć tylko raz, co wiąże się z jednorazowym ustaleniem wysokości świadczenia. Proponuje się również, żeby przy wieku emerytalnym 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn prawo do najniższej emerytury przysługiwało osobom mającym odpowiednio 20- i 25-letni okres ubezpieczenia, a składka była opłacana co najmniej od płacy minimalnej.
Ministrowie chcieliby, aby osoby, które przez dwa lata od osiągnięcia uprawnień emerytalnych pozostały na rynku pracy otrzymały jednorazowo 10 tys. zł. Za każdy kolejny rok pracy dłużej taka osoba dostawałaby kolejne 5 tys. zł. Ten pomysł mógłby wejść w życie razem z obniżeniem wieku emerytalnego, czyli od 1 października tego roku. Wkrótce pomysł będzie konsultowany z ZUS i resortem pracy.
Prace nad tym rozwiązaniem ciągle trwają i ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły. Uważamy jednak wypłata gotówki byłaby zachętą do pozostania na rynku pracy, zwłaszcza dla osób o najniższych kwalifikacjach i zarobkach oraz dla kobiet- twierdzą przedstawiciele resortu finansów. Autorzy pomysłu spodziewają się, że może on zachęcić do dalszej pracy 10-15 % potencjalnych emerytów, a to już byłyby realne oszczędności. Tym bardziej, że budżet jest napięty. Deficyt sięga 3 % PKB, a spodziewane miliardy złotych z uszczelnienia podatków nie płyną tak szerokim strumieniem, jakby sobie tego życzył rząd. Tymczasem koszt obniżenia wieku emerytalnego tylko w przyszłym roku resort finansów szacuje na ok.10 mld zł.
10 tys. zł to sporo, ale czy przyniesie spodziewane efekty, trudno przewidzieć. Ze statystyk ZUS wynika, że ok. 83 % osób natychmiast po osiągnięciu wieku emerytalnego składa wniosek o to świadczenie, a 11 % robi to w ciągu pierwszego roku od nabycia uprawnień. Tylko ok. 6 % osób odkłada tę decyzję na dłużej niż rok. Niższy wiek emerytalny, który wchodzi w życie od 1 października, umożliwi dodatkowo ponad 330 tys. osób otrzymanie statusu emerytów. W sumie w 2017 r. do ZUS może wpłynąć nawet 550 tys. wniosków o przyznanie emerytury. W przyszłym roku niższy wiek emerytalny to kolejne 150 tys. osób (oprócz tych, które w obecnym systemie przeszłyby na emeryturę).
Eksperci mają spore wątpliwości, czy takie zachęty zdołają zatrzymać Kowalskiego na rynku pracy na dłużej. To zaś oraz wydłużająca się przewidywana długość naszego życia nie rozwiązuje problemu. Możliwość połączenia emerytury i pracy zachęca, żeby o emeryturę występować jak najwcześniej. Jeśli dodać do tego nieustanne zmiany w zasadach przechodzenia na emeryturę i samym kształcie systemu emerytalnego, trudno się dziwić, że ludzie nie mają zaufania do stabilności tego systemu. Każdy ma prawo spodziewać się diametralnych zmian nawet w bardzo krótkim czasie- uważa Joanna Tyrowicz, ekonomistka z WNE UW.
W ubiegłym roku ZUS przeprowadził przegląd systemu emerytalnego. Na podstawie niektórych rekomendacji będą przygotowane zmiany w systemie ubezpieczeń społecznych, w tym likwidacja OFE oraz przeniesienie 25 % aktywów z funduszy emerytalnych do FRD, a reszty tych aktywów do instytucji, które dopiero zostaną utworzone po to, żeby w imieniu ubezpieczonych zarządzały pieniędzmi do osiągnięcia wieku emerytalnego przez ich właścicieli. Jest też projekt stworzenia pracowniczych i indywidualnych programów emerytalnych.
Są też inne plany ograniczenia kosztów obniżki wieku emerytalnego dla finansów publicznych np. przez ograniczenie możliwości dorabiania na emeryturze. Inna rekomendacja zakłada, że ubezpieczony, gdy osiągnie wiek emerytalny będzie musiał się zdecydować, czy chce nadal pracować, czy przejść na emeryturę. Decyzję o przejściu na emeryturę można będzie podjąć tylko raz, co wiąże się z jednorazowym ustaleniem wysokości świadczenia. Proponuje się również, żeby przy wieku emerytalnym 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn prawo do najniższej emerytury przysługiwało osobom mającym odpowiednio 20- i 25-letni okres ubezpieczenia, a składka była opłacana co najmniej od płacy minimalnej.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj